SOŚNIAK to nalewka, o pięknym złotym kolorze, który świadczy o jej szlachetności i subtelnym, niepowtarzalnym smaku. W bukiecie smakowym odnaleźć można: majowe słońce kieleckiej wsi, czar sosnowego lasu, aromat spokoju i nutkę składnika X, który przydaje jej dostojności, a pijącemu zapewnia poczucie wyjątkowości, co najmniej przez dwa dni.
Nalewka w butelce z białego szkła się znajduje, tak aby zanurzona w środku sosnowa gałązka cieszyła oko i trunkowi przydawała uroku.
Ale co się będziemy rozpisywać – proszę spróbować a organy Waszmości odpowiednich doznań doświadczą.
Każdemu, kto potrawy przyrządza zawsze towarzyszyć winna wyobraźnia i finezja, toteż poniższe składniki jedynie bazę stanowią, którą wprawny artysta rozwinąć może. Zatem aby nalewkę podczynić wskazane są:
syrop sosnowy,
alkohol,
sosna właściwa w postaci gałązki,
woda,
składnik X,
oko cieszące opakowanie.
Sposób owy, jest tajemnicą naszego gospodarstwa, dlatego też podajemy go jedynie w ogólnym zarysie.
Gdy maj rozkwitnie już na dobre, a słońce obudzi do życia wszystkie możliwe kwiaty, pójdź człowieku do lasu, lasu sosnowego oczywiście i tam nazrywaj kwiatu sosny. Wiedz o tym, iż brudny będziesz nie lada w żywicy, ale nikt nie powiedział, iż SOŚNIAK ławo jest sporządzić.
Jak już nazrywałeś tej sosny cały podołek, albo koszyk, albo wiadro (nie wiem do czego rwałeś) to wpakuj te kwiaty do słoja (gąsiora, balonu – co tam na podorędziu znajdziesz). W międzyczasie delektuj się sosnowym aromatem, który przypomni Ci beztroskie chwile z dala od cywilizacji.
Słój jak to słój – musi być szklany, jak już sosnowe kwiaty znajdą się w środku zasyp je cukrem i postaw na słońcu, odrobinę spirytusu kapnij aby bakterie ci szkód nie narobiły. Codziennie patrz na słój i myśl intensywnie o smaku jaki będzie miała nalewka. Kiedy już znudzisz się tym patrzeniem, a kwiaty puszczą soki (po drugiej pełni) odlej powstały syrop, możesz użyć sitka, bez niego nalewka będzie z tzw. trocinami.
Jesteś już szczęśliwym posiadaczem soku sosnowego, który jest niczym innym jak piniowym syropem. Teraz w trymiga sporządzisz nalewkę, mianowicie: do syropu sosnowego dodaj wodę, spirytus, składnik X oraz oko cieszące opakowanie i co najważniejsze sosnę właściwą w postaci gałązki. Pewnie zapytasz o proporcje – pytaj. Ale i tak pytanie Twoje pozostanie bez odpowiedzi.
Tak sporządzoną nalewkę odstaw na jakąś wysoką półkę lub w komorze ukryj, aby Ciebie, tudzież domowników nie kusiła. Od tego dnia odczekaj aż księżyc od nowiu do nowiu odbędzie swą drogę – tak ze dwa razy. Dopiero wtedy sięgnij do owej półki lub komory i dobądź swojej nalewki – a podniebienie Twoje będzie Ci wdzięczne przez długie dni.
Co do spirytusu to może on pochodzić z Polmosu, ale równie dobrze może on powstać w zaciszu domowym jeśli zaopatrzony jesteś w wiedzę, doświadczenie i konieczne do tego procederu utensylia.
SOŚNIAK z regionem Świętokrzyskim zjednoczony jest w pełni bo na wsi kieleckiej się urodził, a było to tak:
W czasach zamierzchłych, kiedy to na Świętokrzyskiej ziemi lasy pełne jeszcze były zwierza a cywilizacja nie wykraczała poza wozy drabiniaste, medycyna miała formę naturalną naturalnie. Co prawda podstawową metodą leczenia było wkładanie do pieca chlebowego na kilka zdrowasiek, czego dowody znajdujemy w literaturze (Janko Muzykant) lub dla odmiany picie zimnej wody o upuszczaniu krwi nie wsponę. Jednakże co mądrzejsze kobiety (nie żadne Świętokrzyskie czarownice z Łysicy) znały już moc ziół w leczeniu. I od nich właśnie – mądrych kobiet swój początek bierze SOŚNIAK. Syrop uzyskany z kwiatu sosny był i nadal jest jednym z podstawowych specyfików do walki z kaszlem. Więc kobiety owe dbając o swoich domowników z wiosną kwiat sosnowy zbierały i robiły z niego syrop, by zimą podawać go dziatkom kaszlącym. Specyfik ów skuteczny był (do dziś dnia nabyć go w aptece można) sporządzano go zatem bez względu na stan, było on w wiejskiej chacie, szlacheckim dworku, jak i w magnackiej siedzibie – bo tak to bywa, iż w chorobie każden równy.
Że kaszel przypadłością jest nader częstą zapasy syropu musiały być okazałe, a syropy to do siebie mają, iż często ich pleśń dopada, ale zaradzić temu można prosto, wystarczy bowiem spirytusu dodać i on każdą pleśń wykończy. Tym sposobem sosnowy syrop procenty zdobył.
Wracając do mądrych kobiet – zwykle w ich otoczeniu chłopów znaleźć można i u nich niestety z mądrością nie jest tak różowo. Mężczyźni jednak w narodzinach Sosnowej Nalewki odegrali rolę istotną, wprowadzając w życie porzekadło „potrzeba matką wynalazku”. Gdy z bolącą głową po wizycie w gospodzie dnia następnego się budzili, a żony ich na cierpienie skazywały chowając trunki wszystkie w domu, nie mogli przeto klina klinem potraktować. Okoliczności te zmuszały ich do nie lada wysiłku i użycia intelektu, a w prawdzie sprawę naświetlając do picia wszystkiego co mokre. Tym tropem idąc, któryś z przodków naszych na kacu będąc dorwał się do syropu sosnowego zaprawionego spirytusem, niemoc go po tej konsumpcji opuściła, a co więcej zasmakował w tym specyfiku. Żona wielce zadziwiona była, że chłopa tak na leczenie wzięło, ale szybko poznała w czym rzecz.
W ten oto sposób syrop sosnowy z medykamentu stał się nalewką SOŚNIAKIEM zwaną.
Tradycja na siłę kultywowana być nie może, bo się przymusem staje, w domach wielu do dziś dnia syrop sosnowy się przyrządza a spytać można ilu z nas go podpija nawet jeśli na koklusz nie cierpi.
Nasz SOŚNIAK niewielką jedynie modyfikację przeszedł od tamtych zamierzchłych czasów, zawiera mianowicie składnik X, który sprawia, iż właściwości smakowe pozwalają więcej go spożyć i radość ze spożycia owego czerpać.
Składnik, ów w pełni naturalny jest tak wiec pewność miejcie, iż na wasze dobro jedynie on działa i zaszkodzić nie może.
Skala produkcji od nas tylko zależna jest i określić ją można jako dostosowaną do potrzeb. Pamiętać należy, iż SOŚNIAK to rarytas, toteż produkcja ograniczona jest wielce, i nimbem tajemnicy owiana, fazy księżyca także tu swoje znaczenie mają – nie da się zatem na żądanie wyprodukować naszego specyfiku.
Po chłopsku rzecz ujmując to mamy „® – all rights reserved”, a znak towarowy i marka poza prawną ochroną, bronione są także sprzętami własnymi (siekierka, widły, orczyk).
Sposób serwowania:
Wprzódy pod słońce ją obejrzeć, potem pozwolić, aby zapach przez nozdrza do mózgu dotarł, a na końcu niechaj podniebienie, język i przełyk także dostąpią tej uczty.
Lecz pamiętać należy, iż delektować się trzeba tym specyfikiem i nie daj Boże, żłopać go niczym gorzałkę jakąś poślednią.
Celem ŚOŚNIAKA jest radość pijącemu sprawić i na wyżyny odczuć estetycznych go wznieść, a nie sponiewierać i do utraty rozumu przywodzić.
Oczywiście Sośniak jest jednym z kilku procentowych specjałów, które wytwarzamy, jak Bóg da i rok bogaty to wiśniówki nie zabraknie i pigwówka będzie, a i inne wynalazki na stół trafią.